Przez cały dzień gnaliśmy w kierunku Danii. Okazało się, że najważniejszymi punktami na naszej trasie są McDonlady i ichniejsze fast-foody Maxy. Zawsze mają wc, internet, stać nas na najtańsze hamburgery, a w Maxie jest nawet darmowa kawa. Max to dziwna sieć- Szwedzi nie podają przy jedzeniu jego wartości kalorycznej, tylko ilośc wyporsukowanego dwutlenku węgla. Njapopularniejszym samochodem jest Toyota Prius z silnikiem hybrydowym- jednym słowem mają lekkeigo bzika na punkcie klimatu.
W Malmo mają naj-rzeczy- najstarszy renesansowy zamek w skandynawii, najwiekszy park angielski, najwiekszą nastawę ołtarzową w kościele w stuly gotyku bałtyckiego. Ale tego co najparwdę mają najwięcej to rowery, miliardy rowerów. Nigdy nie widziałam tylu rowerów w jednym miejscu- to jest już Dania, a nie Szwecja. Oprócz tego Malmo jest małe i urocze. Chodząc po uliczkach zagląaliśy wesołym szwedom-duńczykom w talerze- ale jedli smakowite krewetki. My mogliśmy sobie popatrzeć a później zrobić sobie zupki chińskie.
Na google mapsach znaleźliśmy miejsce na nocleg na dziko, koło autostrady, ale za drzewami.