Geoblog.pl    PanstwoSko    Podróże    Maroko, czyli Afryka zimą    casa- tanger
Zwiń mapę
2011
25
sty

casa- tanger

 
Maroko
Maroko, Casablanca
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3334 km
 
Z rana pojechaliśmy oglądać największą turystyczną atrakcję Casablanki- meczet Hassana II, największe osiągnięcie XX wiecznej architektury muzułmańskiej, super- wypasiony high-tech meczet, drugi pod względem wielkości na świecie, wybudowany w latach 80-90 XXw w formach tradycyjnych, jedyny meczet udostępniony do zwiedzania dla niemuzułmanów. Pierwsze wrażenie z zewnątrz- ale fajnie, nad oceanem, lekka mgiełka i ogólnie nastrojowo; jednak przy drugim rzucie oka dostrzegliśmy jakieś niesmaczne podobieństwo do ... Lichenia! Potem było tylko gorzej. Meczet okazał się niezmiernie kiczowaty, przewodnik, który nas oprowadzał był beznadziejny, a Amerykańska wycieczka, która szła z nami, była okropna.
Poszliśmy na spacer brzegiem oceanu, ale po niedługim czasie złapaliśmy petit taxi i pojechaliśmy pod naszą galerię sztuki nowoczesnej, którą w końcu udało nam się zlokalizować na mapie. Przejażdżka czerwonym zdezelowanym samochodem, z szalonym taksiarzem i arabską muzyką jakoś poprawiła nam znacząco humor, i nie popsuł nam go nawet fakt, że galeria była zamknięta. Poszliśmy do wielkiej katolickiej, modernistycznej katedry, która w środku była zupełnie wypatroszona, a przy słupach stały jakieś dziwne obrazy. Pan wpuścił nas na wieżę widokową, gdzie pnęło się w górę wąskim schodami. Mniej więcej w połowie drogi były otwarte drzwi...na dach katedry. Więc weszliśmy. Mimo, że oboje mamy lęk wysokości Sko w sowjej lekkomyślności podszedł pod samą krawędź i oparł się o "łuk odporowy". Słoneczko nam ładnie świeciło, pogoda była piękna. Choć arabki chodziły w płaszczach i kozakach, ja miałam bluzkę na krótki rękawek i japonki na nogach. Poszliśmy jeszcze na obiad. Chcieliśmy zjeść duży zestaw w Pizzy Hut, ale na szczęście okazało się, że cena nie jest taka jak myśleliśmy, i trafiliśmy do małego snack-baru, gdzie za 70 dirhamów (z napiwkiem, czyli jakieś 23 zł) zjedliśmy wielki, smaczny, miejscowy posiłek- tajine (gulasz), kurczaka z frytkami, zestawy sałatek, mnóstwo chleba, przystawki i wypiliśmy po herbacie miętowej. Aż nam się zrobiło żal, że już wyjeżdżamy.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedzili 13.5% świata (27 państw)
Zasoby: 89 wpisów89 29 komentarzy29 61 zdjęć61 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
21.01.2011 - 27.01.2011
 
 
28.07.2010 - 03.09.2010
 
 
01.07.2009 - 10.08.2009