Wracamy. We Lwowie było cudnie. Mieszkaliśmy w kamienicy na rynku, u pani Sofii, w pokoju gdzie dywany leżaly na podłodze, wisiały na ścianach i leżały na łózkach. Przeżyliśmy sztorm na rynku ;) Ag zakochał się w kościele. Ale wracamy, inaczej niz przyjechaliśmy. Plan jest taki- marszrutką do granicy, do medyki, za jakies 2 zl od osoby.